Strona główna

sobota, 9 sierpnia 2014

Epilog

Ze specjalną dedykacją dla Stay <3

- Lenka? - usłyszałaś za sobą Jego głos. Przymknęłaś na chwilę powieki, wzięłaś głębszy oddech i odwróciłaś się w Jego stronę - co ty tu robisz?
- Przyszłam na mecz - posłałaś Mu ironiczne spojrzenie. Myślałaś, że będzie o wiele gorzej. Wydawało Ci się, że serce zacznie bić niemiłosiernie szybko, że w brzuchu zaczną dziać się dziwne rzeczy. Nic z tego! Nie czułaś kompletnie nic. Zupełnie, jakby nigdy nie doszło między Wami do niczego. Jakbyś spotkała przyjaciela ze szkolnej ławki - cześć - powiedziałaś po chwili dość krępującej ciszy.
- Gdzieś ty się podziewała? Nawet nie wiesz, jak długo cię szukałem - zbliżył się do Ciebie.
- Tutaj jesteście - cmoknął Cię w policzek.
- Gratuluję wygranej kochanie - uśmiechnęłaś się do niego szeroko.
- Piotrek? - Ignaczak wytrzeszczył oczy - To wy.. ? - podrapał się po głowie - od kiedy?
- Niedługo po twoim weselu - uśmiechnęłam się lekko. Krzysiek spojrzał na Dominikę, przyglądającą się całemu zdarzeniu.
- Cześć - kucnął przed nią - jak masz na imię?
- Dominika - Krzysiek po raz kolejny przeszył mnie wzrokiem.
- Możemy porozmawiać? - zapytał, patrząc mi w oczy. Przeniosłam wzrok na Piotrka. Kiwnął głową i zabrał Dominikę trochę dalej. W ciszy przeszliśmy w trochę spokojniejsze miejsce.
- Czy Dominika jest moją córką? - zapytał prosto z mostu. Westchnęłaś lekko - cholera Lenka! - uderzył pięścią w ścianę - wtedy, kiedy do mnie przyszłaś, chciałaś powiedzieć mi, że jesteś w ciąży, prawda? - do Twoich oczu zaczęły napływać łzy - dlaczego mi nie powiedziałaś?
- I co byś wtedy zrobił? Zostawiłbyś Iwonę? Jak widać, dałam sobie radę - pociągnęłaś nosem.
- Przepraszam - podszedł do Ciebie i przytulił Cię mocno - kochasz go, to widać. Mam nadzieję, że jesteś z nim szczęśliwa - ucałował czubek Twojej głowy.
- Cholernie - oderwałaś się od Niego i odruchowo pogłaskałaś się po płaskim jeszcze brzuchu.
- Jesteś w ciąży? - uśmiechnął się szeroko - mam nadzieję, że zostanę chrzestnym - zmrużył oczy, po czym oboje wybuchnęliście śmiechem.
- To już nie zależy tylko ode mnie - puściłaś mu oczko - a tobie jak się układa z Iwoną?
- Czasem lepiej, czasem gorzej, ale to normalne w małżeństwie, więc nie narzekam - uśmiechnął się - wiesz, chciałbym, żeby było jak wcześniej. Żebyśmy znowu byli przyjaciółmi..

Rok później

Trzymasz na rękach swojego synka. Jesteś cholernie szczęśliwa. Czasem, kiedy siedzicie wszyscy razem, zastanawiasz się, jakby wyglądało Twoje życie, gdybyś nie poznała Krzyśka, Piotrka. Gdybyś nie zaszła wtedy w ciążę z Misią. Starasz się odganiać takie myśli. Udało Ci się odbudować przyjaźń z Krzyśkiem i Iwoną, a z Piotrkiem tworzycie szczęśliwą rodzinę. Teraz już nic, ani nikt nie jest w stanie zepsuć Twojego szczęścia.
_________________________________________

Kolejny dupny epilog w moim wykonaniu xD chyba powinnyście się do tego przyzwyczaić :D
dobrnęłam do końca tej historii, mimo, że wiele razy wydawało mi się, że nigdy jej nie skończę.
Nie będzie ckliwych pożegnań, bo najprawdopodobniej nie jest to moje ostatnie blogowe dziecko. Możecie spotkać mnie jeszcze tutaj a w najbliższym czasie, pewnie powstanie coś nowego ;)
Jako, że jest to ostatni rozdział tutaj, mam do Was ogromną prośbę. Każdy, kto czytał tego bloga, proszony jest o postawienie chociażby najmniejszego śladu po sobie. Może to być zwykła emotikonka. Chciałabym zobaczyć, ile nas było ;)
Dziękuję za każde wejście, za każdy komentarz. Dziękuję, że po prostu wytrzymywałyście z moimi chorymi pomysłami. :*
Pozdrawiam serdecznie <3

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rzecz siódma - infantyloność

Po tym, jak odmówiłaś Mu ciągnięcia tej chorej sytuacji, po prostu się na Ciebie obraził. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na sms`y. Na ulicy nie mówił Ci nawet głupiego cześć. No tak, urażone ego faceta. Wiedziałaś, że jest infantylny, ale nie sądziłaś, że aż tak bardzo.
Pakując Wasze rzeczy, rozmyślałaś nad wszystkim, co dotyczyło Ignaczaka. Zastanawiałaś się, czy w dalszym ciągu bardziej przypomina dziecko, aniżeli dorosłego mężczyznę.
Przez kilka pierwszych dni, nie odnajdywałaś się w nowym mieszkaniu. Mimo, że było ono bardzo podobne do tego w Częstochowie, nie potrafiłaś znaleźć sobie tutaj miejsca.
- Już jestem! - krzyknął, zamykając za sobą drzwi. Zdjął buty, torbę wrzucił do sypialni, po czym podszedł Cię przytulić - witam moją księżniczkę - ucałował czubek Twojego nosa - jak się czujecie?
- Psychicznie, czy fizycznie - uśmiechnęłaś się zadziornie.
- Tatuś! - tą uroczę scenkę przerwała Wam Dominika, wybiegająca ze swojego pokoju.
- Mam dla was niespodziankę - wziął małą na ręce i okręcił kilka razy.
- Co to takiego? - dopytywała się mała.
- Zabieram was na mecz, otwierający sezon - Misia, bo tak od jakiegoś czasu na nią mówiliście, zaczęła piszczeć i skakać po całym pokoju.
- Co się stało kochanie? - spojrzał na Ciebie zdezorientowany - Kiedyś musisz się przełamać - wyszeptał Ci do ucha, kiedy zamknął Cię w szczelnym uścisku.
- Wiem - westchnęłaś.
Miał rację. Kiedyś musiał nadejść ten dzień, a przeprowadzka do Rzeszowa, wcale nie odwlekała go w czasie. Wręcz przeciwnie.
Kilka dni później, siedziałaś na Podpromiu w loży dla VIP`ów. Na Twoje nieszczęście, było to bardzo blisko boiska. Dominika siedząca obok Ciebie, ściskała swoją dłoń, coraz bardziej podekscytowana.
- O popatrz mamusiu! To ten śmieszny pan z telewizji! - krzyknęła, wskazując na Ignaczaka, czym przykuła jego uwagę. Spojrzał na Ciebie przelotnie i wrócił do rozmowy z Kosokiem. Już miałaś odetchnąć z ulgą, kiedy odwrócił się z wielkim niedowierzaniem wypisanym na twarzy. Posłałaś Mu lekki uśmiech, czym tylko utwierdziłaś Go w przekonaniu, że nie ma urojeń.
Mecz zakończył się szybciej, niż myślałaś. Sovia wygrała, nie tracąc ani jednego seta. Złapałaś Misię za rączkę i wolnym krokiem zmierzałaś do wyjścia z hali.
- Lenka?
______________________________________
Tym tym tym! :D zła ja, urwałam w takim momencie xD
wybaczcie, ale póki mam wenę na tego bloga, lecę pisać epilog :D
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do komentowania ;*

Czytasz=Komentujesz=Motywujesz!